Koty cukrzycowe

dzień dobry
nie wiem czy już ktoś o tym pisał... ale są przychodnie wszczepiające kotom takie sensory. pomiary cukru pobiera się na telefon... nie trzeba kota kłuc... sam sensor ponoć zwierzakowi nie przeszkadza i wszczepia się go kilka minut - ponoć bezboleśnie...
info o tym "wynalazku" znalazłam na FB...
https://www.facebook.com/20184164059530 ... =3&theater
czy ktoś z Was o tym słyszał?
pozdrawiam Iwona

Pierwszy raz o czymś takim słyszę. Z tego co można wyczytać w tym poście oraz np. w opisie podobnego sensora dla ludzi (link), to żywotność tego cuda wynosi jedynie 14 dni... także co 2 tygodnie trzeba biegać do weta nowy montować. A jeśli cena tego urządzenia jest taka jak tego co wkleiłem, to dziękuję bardzo ;)

No i już to widzę oczyma wyobraźni, jak mój Diablo próbuje to zerwać

W tym poście Wet. odpisał, że cena to 250zł. Co dwa tygodnie, to kosmicznie dużo kasy
No nic...kłujemy dalej i czekamy na tańsze rozwiązanie ;)

My będziemy prawdopodobnie zakładać sensor. To nie jest rozwiązanie na stałe tylko właśnie na 2 tygodnie żeby sprawdzić jak działa i insulina. Nie jestem w stanie kłuć Koci co godzinę przez 24h, a krzywa co jakiś czas to W naszym przypadku za mało danych.

Maciek ma założony viewtopic.php?f=17&t=822

Dzisiaj założyliśmy u weterynarza sensor Freestyle libre. Oczywiście nie jest to rozwiązanie na stałe ze względu na koszty, sensor działa 2 tygodnie i kosztuje 250PLN. Ale chcieliśmy to ustrojstwo przetestować, być może będzie można lepiej dobrać dawkę insuliny. A może jest to rozwiązanie np jak będziemy chcieli wyjechać na wakacje - wtedy osoba opiekująca się kotem pod naszą nieobecność nie musiałaby nakłuwać uszu... (Niestety raczej nie da się tego zainstalować samemu, ponieważ igła sensora jest dość długa i lepiej samemu nie kombinować, żeby nie zrobić kotu krzywdy!) Będę dawać znać czy i jak to funkcjonuje.

Gdzie wszczepia się ten sensor, nie przeszakadza to kotu?
Koszt dość wysoki, ale faktycznie dużo się można dowiedzieć o poziomie glukozy.
Na razie o tym nie myślę, ale może kiedyś, jak z moim Maksiem przejdziemy poziom wyżej .

Chyba mało kotów to nosiło, ale z tego co się dowiedziałam właśnie kotom (jak i ludziom) to wogole nie przeszkadza, nie czuja tego. Nie wierzyłam póki sama nie zobaczyłam - byłam pewna ze jak dzisiaj wstanę sensor będzie zerwany Tymczasem Koci wykazuje zero zainteresowania tym kółeczkiem.

Ja się zapytałam swojego weta czy podejmie się założenia tego (w Szczecinie). W Poznaniu dr Pernak tez to zakładał.

W którym miejscu jest to na kocie?

Przy następnej wizycie u weta zapytam czy robiła coś takiego.

W pierwszym wpisie w tym wątku Iwonka wrzuciła link do fb gdzie są zdjęcia kotka z sensorem. Mamy mniej więcej podobnie to założone - chociaż dopiero teraz znalazłam te zdjęcia i głowiliśmy się w gabinecie sami gdzie to założyć