Jak powinna wyglądać optymalna narkoza u kota?
Żadna narkoza (wyjątek stanowi kastrowanie kocurów, usuwanie kurzajek i inne drobne zabiegi) nie powinna odbywać się bez założenia cewnika dożylnego (wenflonu) i rurki intubacyjnej w tchawicy pacjenta (dostarczanie tlenu). W przypadku kastracji kotów płci żeńskiej (pot. sterylizacji) lekarz weterynarii powinien obowiązkowo założyć zarówno wenflon, jak i rurkę intubacyjną. Kastracja u kotki jest poważnym zabiegiem operacyjnym i nie wolno go bagatelizować. W codziennej praktyce weterynaryjnej wygląda to niestety zupełnie inaczej.
W razie powikłań podczas narkozy trzeba podjąć bezwzględnie działania reanimacyjne. Wszelkie leki muszą być wtedy podawane dożylnie. Przy ustaniu akcji serca musi istnieć możliwość, żeby natychmiast podjąć czynności ratujące życie. Jeśli lekarz dopiero wtedy zacznie zakładać wenflon lub wsuwać rurkę intubacyjną – albo wszystko naraz – pacjent umrze na stole operacyjnym, zanim lekarz zdąży cokolwiek zrobić. Przy ustaniu akcji serca żyły zapadają się wskutek braku w nich ciśnienia. Założenie wenflonu jest już wtedy niemożliwe.
Niestety, nigdy nie można być pewnym, że dostarczony na operację kot na pewno poddany będzie optymalnej narkozie. Inaczej jest w medycynie człowieka, gdzie nigdy nie operuje się bez przedsięwzięcia koniecznych przedoperacyjnych środków ostrożności, w weterynarii natomiast spotykamy się raczej z innym sposobem postępowania.
Dlaczego tak się dzieje? Wytłumaczenie jest chyba proste: każdy lekarz weterynarii zna pytania typu: „Ile kosztuje kastracja?” Jeśli chciałby wykonać wszystko jak należy, myśląc tylko o zwierzęciu, operacja taka byłaby co najmniej dwa razy droższa. Lekarze używają czasami nawet zamiast sterylnej folii operacyjnej niesterylnej folii domowej, by w ten sposób zaoszczędzić dodatkowo parę groszy.
Większości zwierząt udaje się przeżyć taki zabieg. Przeżyłaby go na pewno też większość ludzi. W medycynie ludzkiej każdy przypadek śmiertelny jest jednak dokładnie badany. Każdy następny byłby jednym za dużo. W przypadku zwierząt – no cóż, trudno; kotu nie udało się przeżyć. Nawet laik zdaje sobie z tego sprawę, że każda narkoza obarczona jest pewnym ryzykiem. Nie każda jednak narkoza niesie takie samo ryzyko. Istnieje wiele okoliczności, które je podwyższają lub zmniejszają. I o to tu właśnie chodzi; o zminimalizowanie ryzyka. Nie bądźmy wszakże aż tak naiwni, wierząc, że najdroższy lekarz musi być automatycznie najlepszy. Tak jak wszędzie indziej powinno się umieć porównać jakość i zakres usługi z ich ceną. Ale musimy wiedzieć, co porównywać, i jaką usługę chcemy kupić, a jakiej nie.
Odpowiednia dla kota, bo bardzo łagodna, jest np. narkoza wziewna (inhalacyjna) izofluranem. Do takiej narkozy konieczna jest rurka intubacyjna, przez którą pacjent wdycha izofluran zmieszany z tlenem bezpośrednio do układu oddechowego. Anestezjolog ma zawsze możliwość w razie komplikacji podania jedynie tlenu, np. w przypadku wystąpienia bezdechu. Izofluran ma krótkie działanie i jest wdychany jedynie tak długo, jak długo trwa zabieg. Anestezjolog może regulować dawkę leku przez zmianę stężenia anestetyku we wdychanym powietrzu. Lek ten nie musi być antagonizowany, jest wydychany w niezmienionej formie. Lekarz musi mieć oczywiście odpowiednią aparaturę, żeby oferować narkozę wziewną. Jest to spora inwestycja. Z tego względu wiele lecznic weterynaryjnych rezygnuje z narkozy wziewnej, która bądź co bądź w medycynie ludzkiej jest standardem. Izofluran nie ma jednak działania analgetycznego (uśmierzającego ból). Do bolesnych operacji narkozę wziewną uzupełnia się najczęściej opioidami jak buprenorfiną lub butorfanolem.
Podobnie łagodne dla kotów jest znieczulenie dożylne (TIVA = Total Intravenous Anesthesia). W tym przypadku leki podawane są przez wenflon. W tym celu używa się propofolu (również znanego i powszechnie stosowanego w medycynie człowieka), powodującego utratę świadomości. Dodatkowo w zależności od potrzeb stosuje się środek analgetyczny (uśmierzający ból), np. fentanyl, temgesic/ buprenorfinę, butorfanol. Propofol jest lekiem działającym stosunkowo krótkotrwale, dlatego co kilka minut podaje się kolejne dawki w celu podtrzymania narkozy (powtarzanie dawki nie powoduje kulminacji leku). Takie działanie umożliwia idealne sterowanie narkozą (w przeciwieństwie do długodziałającej narkozy iniekcyjnej, która tej elastyczności absolutnie nie daje). Użycie propofolu ma jeszcze inną ważną zaletę dla pacjenta. Zwierzę po zabiegu wybudza się bardzo szybko – bez antidotum. Propofol musi być jednak podawany dożylnie, tzn. nie wolno podawać go podskórnie lub domięśniowo.
Nie każdy kot pozwala sobie bez problemu na założenie wenflonu. U takich zwierząt wykonuje się premedykację, podając uspakajający i znieczulający lek w postaci iniekcji domięśniowej. Takie postępowanie jest dla większości kotów najlepszym rozwiązaniem. Uspokojonemu zwierzęciu zakłada się następnie rutynowo wenflon i rurkę intubacyjną. Zabieg kontynuuje się, stosując znieczulenie dożylne lub wziewne.
Niestety, narkoza jedynie iniekcyjna (zastrzyk domięśniowy) stosowana jest jeszcze przez większość lekarzy weterynarii.
Najczęściej w takim zastrzyku znajduje się ketamina plus…
- ksylazyna (antagonista receptorów alfa-2) – tania, ale mało łagodna dla kociego pacjenta. Ksylazynę stosuje się najczęściej w celu sprowokowania wymiotów, np. przy zatruciach. Stąd też tak wiele kotów wymiotuje po niej też po zabiegu,
- medetomidyna (antagonista receptorów alfa-2) – do zaakceptowania u zdrowych zwierząt i lepiej tolerowana niż ksylazyna,
- midazolam (benzodiazepiny) – preparat dobrze tolerowany, nadaje się również dla pacjentów zagrożonych znieczuleniem (starsze zwierzęta, zwierzęta z przewlekłymi schorzeniami). Wadą tego preparatu jest jego cena – droższy od ksylazyny i medetomidyny.
Preparaty znoszące działanie poszczególnych leków (środki antagonistyczne):
- dla ksylazyny – atipamezol,
- dla medetomidyny – antysedan,
- dla opioidów (temgesic, butorfanol) – nalokson (ma to jednak tylko sens, jeśli ma być jednocześnie zniesiona analgeza, czyli uśmierzenie bólu,
- dla midazolamu - flumazenil,
- działania ketaminy nie można znieść,
- dla propofolu i izofluranu nie ma antidotum, bo preparaty te mają ultrakrótkie działanie.
Nonsensem jest pozwolenie pacjentowi, by się sam wybudził, tzn. niepodanie mu leku znoszącego działanie poszczególnych anestetyków. Z tym paradoksem spotykamy się jednak na co dzień. Zaoszczędzenie na antidotum obniża nie tylko cenę zabiegu, lecz również na wiele godzin ciśnienie w nerkach kota. Każda narkoza powoduje obniżenie ciśnienia, co prowadzi do obumierania nefronów i szkodzi definitywnie nerkom. Dlatego lekarz weterynarii powinien utrzymywać działanie narkozy tylko tak długo, jak to bezwzględnie konieczne, i wybudzić zwierzę zaraz po zabiegu. Typowym przykładem odwrotnego postępowania są przypadki starszych kotów, które kilka dni po sanacji zębów lądują ponownie w lecznicy, bo nie chce przyjmować pokarmu. Za nieodpowiednio dobrane preparaty przy zabiegach operacyjnych zwierzęta i ich właściciele zawsze musieli płacić wysoką cenę. Jednak dopiero wtedy, gdy ok. 75 proc. nefronów już nie funkcjonuje, dostrzega to również właściciel. Wtedy niestety jest już za późno.
Niedorzeczne byłoby również twierdzenie, że każdy następny podany lek do narkozy obciążyłby za bardzo wątrobę, nerki itd. Jest wprost przeciwnie. Dzięki łączeniu leków o zróżnicowanym działaniu farmakologicznym dawki można sprowadzić do wystarczającego minimum (efekt synergii) i ich szybkiej eliminacji. Ponieważ każdy środek usuwany jest z organizmu przez inne organy, dobór kilku środków obciąża mniej organizm niż podanie jednego środka w wysokiej dawce.
By przeciwdziałać nadmiernemu spadkowi ciśnienia podczas narkozy, powinno się przez cały czas aż do wybudzenia podawać kroplówki dożylne. Podawanie kroplówek dopiero po narkozie to próba doklejania kawałków szkła w wyszczerbionej szklance.
Jeszcze kilka informacji na temat ketaminy, dla której nie ma preparatu antagonizującego. Ketamina ma stosunkowo krótki czas połowicznego rozpadu (= okres półtrwania, okres połowicznej eliminacji leku) i w zasadzie nie wywołuje depresji układu krążenia. Z tego też względu należy uważać, żeby przy typowej anestezji iniekcyjnej (np. medetomidyna + ketamina) nie podawać za szybko preparatu odwracającego działanie medetomidyny, gdyż wtedy pozostanie psychotropowe działanie ketaminy bez hipnotycznego działania (zantagonizowanego) antagonisty receptorów alfa-2. W medycynie ludzkiej u takich pacjentów zaobserwowano halucynacje wywołujące nadmierny lęk. Nasze zwierzęta nie mogą nam niestety opowiedzieć, jak się w takiej chwili czuły. Dlatego taka właśnie narkoza nie nadaje się za bardzo do przeprowadzania krótko trwającej anestezji, bo nie istnieje środek, antagonizujący ketaminę. Jeśli lekarz poda ketaminę, to będzie musiał wziąć pod uwagę, że użycie tego preparatu przeciągnie całą narkozę o co najmniej pół godziny. Ten czas jest potrzebny, żeby ketamina zaczęła tracić swoje działanie.
Zobacz też tu:
http://de.wikipedia.org/wiki/Ketamin
http://en.wikipedia.org/wiki/Ketamine
Narkozy wyłącznie iniekcyjne (domięśniowe) nie są dobrym wyborem dla właściciela, któremu zależy na jak największym bezpieczeństwie. Takiej metody znieczulenia nie można dobrze sterować – co zostało wstrzyknięte, działa jeszcze przez długi czas na organizm, wszystko jedno, czy jest potrzebne, czy nie. Akurat ksylazyna ma u kotów silne działanie wymiotne, a u niektórych kotów też medetomidyna.
Jeszcze kilka słów na temat analgezji. Zrezygnowanie z dobrego środka przeciwbólowego przy bolesnych operacjach to medycyna rodem ze średniowiecza. Sterydy jednak nie nadają się pod żadnym względem jako środek przeciwbólowy, poza tym opóźniają gojenie się ran. Dobry środek przeciwbólowy to prawie połowa udanej operacji. Zwierzę odczuwa ból tak samo jak ludzie. Po delikatnej i sterylnie przeprowadzonej narkozie (wtedy zbyteczna będzie profilaktyka antybiotykami) oraz odpowiednim środku analgetycznym nasz koci pacjent dojdzie jeszcze tego samego dnia do swojej starej formy. Być może będzie jeszcze nieco zmęczony, ale poza tym będzie zachowywać się zupełnie normalnie.
Last but not least
Nigdy nie powinno się pozostawić zwierzęcia lekarzowi, który operuje tylko sam. W razie powikłań podczas narkozy, jeśli operuje tylko jedna osoba, nie ma ona możliwości, żeby w porę podjąć wszystkie konieczne czynności reanimacyjne. Nawet podczas narkozy przebiegającej bez zakłóceń chirurg powinien być skoncentrowany tylko na wykonywaniu swoich czynności operacyjnych. Ponieważ pracuje w warunkach sterylnych, nie ma możliwości, żeby czuwać nad przebiegiem narkozy, kontrolować refleksy, regulować np. stężenie Izofluranu, naciągnąć do strzykawki leki i je podawać. Wykonywanie tych czynności należy do obowiązków anestezjologa. To on bowiem cały czas nadzoruje pacjenta w trakcie operacji, podtrzymuje znieczulenie poprzez podawanie kolejnych dawek leków oraz zapobiega lub leczy stany, mogące doprowadzić do zagrożenia życia lub zdrowia pacjenta.
W razie komplikacji obaj lekarze mają pełne ręce roboty. Chirurg musi natychmiast zaszyć rany. Anestezjolog w tym czasie koncentruje się na czynnościach reanimacyjnych (np. sztuczne oddychanie, stabilizacja układu krążenia lub pobudzenie akcji serca). Lekarze weterynarii operujący w pojedynkę, co w małych gabinetach jest jeszcze niestety normą, mają w takiej sytuacji do wyboru:
a) reanimować pacjenta z otwartym brzuchem i go natychmiast wybudzić albo,
b) najpierw zaszyć cięcie operacyjne, a następnie zwierzę, które w międzyczasie zmarło, wrzucić do plastikowego worka.
Warto więc dowiedzieć się już wcześniej dokładnie, jaką metodę znieczulenia, jaki zakres nadzoru okołooperacyjnego i jakie leki dana przychodnia definiuje jako swój standard. Na pewno niewiele pomoże obstawanie przy metodzie lub lekach, których pytany lekarz nie zna lub jeśli nie miał z nimi żadnego doświadczenia. W takim przypadku o wiele lepiej jest poszukać lecznicy, znającej i stosującej medycynę dobrej jakości. Czasem wystarczy już jeden telefon. Nie powinno się jednak zadawać pytań sugestywnych typu: „Czy stosują Państwo narkozę inhalacyjną?” Lepiej nie używać samemu właśnie tych słów, które chętnie chcielibyśmy usłyszeć. W przeciwnym razie nasz rozmówca będzie nam wdzięczny za wskazówkę i odpowie: „Ależ oczywiście, narkozę inhalacyjną też oferujemy.” To że na takiej narkozie mogą w wielu przypadkach skorzystać tylko psy, tego lekarz w rozmowie telefonicznej na pewno nie zdradzi.
W takiej sytuacji odpowiednio sformułowane pytanie, to np.: „Jaki rodzaj narkozy i jakie leki stosuje się standardowo u kotów w Państwa lecznicy/przychodni/gabinecie?” Odpowiedź na tak sformułowane pytanie będzie z pewnością szczera, gdyż nasz rozmówca nie będzie wiedział, do jakich konkretnie punktów przykładamy szczególną wagę. Każdy właściciel powinien bowiem zważyć na to, że gdy opuści drzwi gabinetu /lecznicy, nie będzie już miał żadnego wpływu na bieg wydarzeń na stole operacyjnym. Niestety lekarze nie zawsze trzymają się wcześniej poczynionych z właścicielem ustaleń.
copyright by Tinka07